Jan Paweł II nazywał kapłaństwo „darem i tajemnicą”. Czym jest ono dla Ciebie?
Zgadzam się z tymi
słowami Świętego. Trudno w kilku słowach opisać kapłaństwo, to czym jest ono
dla mnie. Na ten moment jest tajemnicą, w której powoli stawiam pierwsze kroki.
W sercu czuję, że moje kapłaństwo ma być przede wszystkim służbą Bogu w drugim
człowieku.
Kiedy podjąłeś decyzję, że zostaniesz księdzem?
Pierwsze myśli o
kapłaństwie pojawiły się już w okolicach I Komunii Świętej. Przewijało się
kilka dziecięcych marzeń, oprócz kapłaństwa pojawiało się chociażby zostanie
leśniczym (śmiech). Pierwszą, pośrednią decyzją był wybór liceum - najbliższego
w Czersku. Chodziło mi przede wszystkim o maturę. Ostateczna decyzja podjęta
została oczywiście zaraz po maturze, kiedy złożyłem podanie o przyjęcie do
seminarium pelplińskiego.
Powołania się doświadcza czy to efekt ciągłej pracy nad sobą?
Powołanie jest czymś bardzo
dynamicznym. Już apostołowie u boku Jezusa poddani byli pewnemu
wzrostowi ich wiary. Tak samo jest z powołaniem w dzisiejszym
świecie. Przychodząc do seminarium jest się go pewnym bądź chce
się to powołanie odnaleźć, bądź wymodlić. Lata formacji dają
wzrost wierze i miłości do Chrystusa. To jest głównym celem bycia
w seminarium duchownym - rozmiłowanie się w Jezusie, stanie się
jedno z Nim, by móc poślubić na zawsze Kościół i Jemu się
oddać na służbę. Dlatego proces powołania jest bardzo złożony
i dynamiczny, w głównej mierze polegający na budowaniu więzi z Bogiem.
i dynamiczny, w głównej mierze polegający na budowaniu więzi z Bogiem.
Czy myślałeś kiedyś o wyborze kapłaństwa, ale jako
członek wspólnoty zakonnej?
W czasie liceum
myślałem trochę nad zakonem franciszkańskim. Pozostało we mnie trochę tego
ducha franciszkańskiego w zamiłowaniu do przyrody oraz w pracy maturalnej z
polskiego i pracy magisterskiej.
Kto był dla Ciebie w dzieciństwie największym
autorytetem?
W dzieciństwie
największym autorytetem byli oczywiście rodzice.
Ksiądz Paweł z rodzicami |
Jakie słowa z Pisma Świętego zamieściłeś na swoim obrazku
prymicyjnym?
„W Tobie, Panie,
zaufałem nie zawstydzę się na wieki”.
Bezpośrednio pochodzą one z hymnu
Te Deum, Ciebie Boga wysławiamy a swoje źródło mają w 71 Psalmie Pisma Świętego.
Pojawiły się chwile zwątpienia i chciałeś wybrać inną
drogę niż kapłaństwo?
W czasie liceum
myślałem czy nie zrobić wcześniej przed seminarium studiów inżynierskich w
Gdańsku. Z dzisiejszej perspektywy widzę, że obrana droga była znacznie
prostsza dzięki temu, że bezpośrednio po maturze wstąpiłem na drogę kapłaństwa.
W seminarium mówi się, że wątpliwości muszą się pojawić, inaczej byłoby coś nie
tak z danym kandydatem. Najważniejsze jest ufać Bogu i być względem Niego i
przełożonych do końca szczerym.
Co było najtrudniejsze dla Ciebie w trakcie studiów
teologicznych w WSD w Pelplinie?
Trudne na pewno były
pierwsze dwa lata, czyli przede wszystkim nauka filozofii.
Od teraz jesteś nie tylko księdzem ale i magistrem
teologii. Jaki wybrałeś temat pracy magisterskiej?
Obroniłem pracę z
dziedziny teologii moralnej na temat – „Ekologii ludzkiej jako warunku
chrześcijańskiej troski o dzieło stworzenia w nauczaniu papieża Franciszka”.
Ksiądz zostaje posłany na parafię na którą mianuje go
dekretem biskup diecezji. Czy masz jakąś wizję wymarzonej placówki
duszpasterskiej? Jakich wyzwań się spodziewasz?
Kościół wie co robi,
dlatego jestem otwarty na wszelkie decyzje jakie zostaną podjęte. Marzenia
owszem są, ale jak mawiają kapłani: wszędzie są ludzie, którzy potrzebują
Chrystusa.
Opowiedz proszę coś o historii powołań w naszej parafii,
Twoje święcenia są dziesiątymi z kolei...
Powołania te liczymy
od zakończenia II Wojny Światowej. Ustalenie dokładnej liczby księży nie jest
do końca takie proste, ale co do dziewięciu moich poprzedników-ziomków mogę być
pewny. Pierwsze święcenia i prymicje wielewskich kapłanów miały miejsce w 1955
roku i było to aż dwóch kapłanów: Ks. Bolesław Śledź i Ks. Anastazy Lica. Ostatnimi kapłanami wyświęconymi z naszej parafii są Ks. Piotr Pazda i Ks. Jerzy Zgoda.
Chciałbyś komuś podziękować za to że jesteś właśnie w
tym miejscu, w którym jesteś?
Dziękuję przede
wszystkim mojej Rodzinie, przyjaciołom i kapłanom, a także wszystkim tym którzy
dołożyli cegiełkę to tego wielkiego dzieła, jakim była sześcioletnia formacja w
seminarium duchownym, ale i całe moje wychowanie przez niespełna 25 lat życia.
Na drogę kapłana ma wpływ ogromna liczba osób, które wspierają modlitwą i
cierpieniem sprawę powołań. Ich imiona znane są tylko Dobremu Bogu – im także
serdecznie dziękuję i wszystkim życzliwym z serca błogosławię.
Komentarze
Prześlij komentarz