"Wszędzie są ludzie, którzy potrzebują Chrystusa" - rozmowa z księdzem Pawłem Ostrowskim






Jan Paweł II nazywał kapłaństwo „darem i tajemnicą”. Czym jest ono dla Ciebie?
Zgadzam się z tymi słowami Świętego. Trudno w kilku słowach opisać kapłaństwo, to czym jest ono dla mnie. Na ten moment jest tajemnicą, w której powoli stawiam pierwsze kroki. W sercu czuję, że moje kapłaństwo ma być przede wszystkim służbą Bogu w drugim człowieku.
Kiedy podjąłeś decyzję, że zostaniesz księdzem?
Pierwsze myśli o kapłaństwie pojawiły się już w okolicach I Komunii Świętej. Przewijało się kilka dziecięcych marzeń, oprócz kapłaństwa pojawiało się chociażby zostanie leśniczym (śmiech). Pierwszą, pośrednią decyzją był wybór liceum - najbliższego w Czersku. Chodziło mi przede wszystkim o maturę. Ostateczna decyzja podjęta została oczywiście zaraz po maturze, kiedy złożyłem podanie o przyjęcie do seminarium pelplińskiego.

Powołania się doświadcza czy to efekt ciągłej pracy nad sobą?
Powołanie jest czymś bardzo dynamicznym. Już apostołowie u boku Jezusa poddani byli pewnemu wzrostowi ich wiary. Tak samo jest z powołaniem w dzisiejszym świecie. Przychodząc do seminarium jest się go pewnym bądź chce się to powołanie odnaleźć, bądź wymodlić. Lata formacji dają wzrost wierze i miłości do Chrystusa. To jest głównym celem bycia w seminarium duchownym - rozmiłowanie się w Jezusie, stanie się jedno z Nim, by móc poślubić na zawsze Kościół i Jemu się oddać na służbę. Dlatego proces powołania jest bardzo złożony
i dynamiczny, w głównej mierze polegający na budowaniu więzi z Bogiem.
Czy myślałeś kiedyś o wyborze kapłaństwa, ale jako członek wspólnoty zakonnej?
W czasie liceum myślałem trochę nad zakonem franciszkańskim. Pozostało we mnie trochę tego ducha franciszkańskiego w zamiłowaniu do przyrody oraz w pracy maturalnej z polskiego i pracy magisterskiej.
Kto był dla Ciebie w dzieciństwie największym autorytetem? 
W dzieciństwie największym autorytetem byli oczywiście rodzice.


Ksiądz Paweł z rodzicami


Jakie słowa z Pisma Świętego zamieściłeś na swoim obrazku prymicyjnym?
„W Tobie, Panie, zaufałem nie zawstydzę się na wieki”.  Bezpośrednio pochodzą one z  hymnu Te Deum, Ciebie Boga wysławiamy a swoje źródło mają w 71 Psalmie Pisma Świętego.
Pojawiły się chwile zwątpienia i chciałeś wybrać inną drogę niż kapłaństwo?
W czasie liceum myślałem czy nie zrobić wcześniej przed seminarium studiów inżynierskich w Gdańsku. Z dzisiejszej perspektywy widzę, że obrana droga była znacznie prostsza dzięki temu, że bezpośrednio po maturze wstąpiłem na drogę kapłaństwa. W seminarium mówi się, że wątpliwości muszą się pojawić, inaczej byłoby coś nie tak z danym kandydatem. Najważniejsze jest ufać Bogu i być względem Niego i przełożonych do końca szczerym.
Co było najtrudniejsze dla Ciebie w trakcie studiów teologicznych w WSD w Pelplinie?
Trudne na pewno były pierwsze dwa lata, czyli przede wszystkim nauka filozofii.
Od teraz jesteś nie tylko księdzem ale i magistrem teologii. Jaki wybrałeś temat pracy magisterskiej?
Obroniłem pracę z dziedziny teologii moralnej na temat – „Ekologii ludzkiej jako warunku chrześcijańskiej troski o dzieło stworzenia w nauczaniu papieża Franciszka”.
Ksiądz zostaje posłany na parafię na którą mianuje go dekretem biskup diecezji. Czy masz jakąś wizję wymarzonej placówki duszpasterskiej? Jakich wyzwań się spodziewasz?
Kościół wie co robi, dlatego jestem otwarty na wszelkie decyzje jakie zostaną podjęte. Marzenia owszem są, ale jak mawiają kapłani: wszędzie są ludzie, którzy potrzebują Chrystusa.
Opowiedz proszę coś o historii powołań w naszej parafii, Twoje święcenia są dziesiątymi z kolei...
Powołania te liczymy od zakończenia II Wojny Światowej. Ustalenie dokładnej liczby księży nie jest do końca takie proste, ale co do dziewięciu moich poprzedników-ziomków mogę być pewny. Pierwsze święcenia i prymicje wielewskich kapłanów miały miejsce w 1955 roku i było to aż dwóch kapłanów: Ks. Bolesław Śledź i Ks. Anastazy Lica. Ostatnimi kapłanami wyświęconymi z naszej parafii są Ks. Piotr Pazda i Ks. Jerzy Zgoda.
Chciałbyś komuś podziękować za to że jesteś właśnie w tym miejscu, w którym jesteś?
Dziękuję przede wszystkim mojej Rodzinie, przyjaciołom i kapłanom, a także wszystkim tym którzy dołożyli cegiełkę to tego wielkiego dzieła, jakim była sześcioletnia formacja w seminarium duchownym, ale i całe moje wychowanie przez niespełna 25 lat życia. Na drogę kapłana ma wpływ ogromna liczba osób, które wspierają modlitwą i cierpieniem sprawę powołań. Ich imiona znane są tylko Dobremu Bogu – im także serdecznie dziękuję i wszystkim życzliwym z serca błogosławię.








Zdjęcia: Marta Kulas

Komentarze