"Odkryjesz, że wiara, którą nosisz w sercu pomaga zwalczyć ból" - wywiad z uczestnikami Ekstremalnej Drogi Krzyżowej 2018
Foto: facebook.com/dziemiany.edk
W sercu Kaszub: Po co właściwie się męczyć? Co się ma w głowie, a może w sercu, że decyduje się na pokonanie EDK?
Lucyna Steinke: Tak? Po co się
męczyć? Ktoś kto patrzy na uczestników z boku, ma takie
wrażenie, że męczymy się. Każdy z nas ma swoje problemy życia
rodzinnego czy w pracy. W sercu nosimy nasze intencje i powód dla
którego podjęliśmy się udziału w EDK.
Dorota Lizakowska: Dla Pana
Boga zawsze warto się męczyć. Czas oddany Bogu nigdy nie jest
czasem straconym. Takie motto mnie prowadzi i tym razem również
chcę poświęcić czas Bogu w ciszy, w skupieniu a ten czas na
pewno będzie dobrze spożytkowany.
Weronika Lizakowska: Dla mnie to
nie jest męka tylko radość, że jest mi dane tam być. To czas
gdzie mogę pobyć sam na sam z Panem Bogiem.
W sercu Kaszub: I nie ma chwili
zwątpienia? A jeżeli się pojawi to co wtedy?
Lucyna Steinke: Są
chwile zwątpienia i to nie jeden raz. Wspominam kazanie, które
podczas zeszłorocznej mszy z okazji EDK wygłosił biskup Ryszard
Kasyna. Powiedział wtedy: „ jak się dojdzie do 30 kilometra, to
wtedy jesteśmy dokonać wszystkiego nawet dotrzeć do końca drogi
krzyżowej". I tak właśnie jest. Przy tym 30 km, który
znajdował się przy ogrodzeniu zakonu w Orliku było i zwątpienie i
niemiłosierny ból. Nie było miejsca na ciele, które nie odczuwało
bólu. Jednak jak się pomyślało ze ta nasza Droga to pikuś
względem Drogi, którą szedł Jezus Chrystus odchodził strach, ból
i dążyliśmy dalej do celu.
Dorota Lizakowska: Jeśli
pojawi się chwila zwątpienia wszystko trzeba zawierzyć Bogu dla
Niego nigdy nie ma rzeczy niemożliwych. Idę po raz pierwszy na
EDK i wierzę że Pan Bóg pomoże mi ją przejść do końca.
Weronika Lizakowska: Myślę,
że nie będę miała chwili zwątpienia. Bardzo się cieszę, że
mogę uczestniczyć w EDK. Gdyby się jednak pojawiło to będę
prosić Pana Boga o pomoc i myślę, że zwątpienie zniknie.
W sercu Kaszub: A
dlaczego się wraca na tę trasę? Czy faktycznie modlitwy zostają
wysłuchane? A może chodzi o coś innego?
Lucyna Steinke: Dlaczego
wraca się na trasy EDK? To jest doświadczenie, które człowiek
nie podejmie nigdy w życiu. Podczas takiej drogi znajdziesz czas na
przemyślenie, medytację a przede wszystkim człowiek wycisza się.
Modlitwy zostają w jakimś stopniu wysłuchane. Nie spotkałam
człowieka któremu się nie udało.
Dorota Lizakowska: Przede
wszystkim idę dla samej siebie. Chcę doświadczyć czegoś nowego,
chociaż odrobinę poczuć ból Drogi Krzyżowej jaki Jezus Chrystus
doświadczał podczas swojej męki. Ludzie idą z różnymi
intencjami ale czy zostaną one wysłuchane teraz czy później w
odpowiednim dla nich czasie zależy tylko od Pana, trzeba być
cierpliwym.
Weronika Lizakowska: Ja
moją Drogę Krzyżową ofiaruje Panu Bogu dziękczynnie za wszystko
co robi w moim życiu . Chcę mu po prostu podziękować.
W sercu Kaszub: Jakie
uczucia towarzyszą uczestnikowi na trasie? Jakie myśli ma się na
początku, czy na końcu dopada nas wielka euforia, czujemy
satysfakcję czy mamy niedosyt?
Lucyna Steinke: Wszystkie!!!!
Poprzez euforię że idziesz i nie wiesz co ciebie czeka, po
strach, żeby się nie zgubić w lesie czy błahostki czy pies na
nas nie wyskoczy. Widok naszego parafialnego kościoła na tle
wschodzącego słońca odbierał nam mowę i czuliśmy satysfakcję,
że dotarliśmy tak daleko a nowy dzień przywitał nas pięknym
widokiem. Jeszcze parę kroków i koniec.
Dorota Lizakowska: Niczego nie
zakładam, po prostu idę. Na pewno będzie to niesamowite
doświadczenie , wspaniałe przeżycie.
Weronika Lizakowska: Spokój,
opanowanie. Z Panem Bogiem niczego nie muszę się lękać. On mnie
prowadzi.
W sercu Kaszub: Jak zachęcić
tych, którzy tłumaczą się brakiem czasu, kondycji, towarzystwa?
Lucyna Steinke: Ja
też nie mam kondycji sportowca. Ale dałam rade. Każdemu mówię
że to ćwiczenie poznanie siebie do czego jesteś zdolny.
Dorota Lizakowska: Dla chcącego
nie ma nic trudnego. Kto naprawdę czegoś chce ten nie szuka
żadnych wymówek. Pan Bóg każdemu zdecydowanemu na podjęcie tego
trudu dopomoże i doda siły. Na pewno warto spróbować.
Weronika Lizakowska: Uważam,
że to jest decyzja indywidualna i nie można kogoś zmuszać. Mogę
tylko powiedzieć, że Panu Bogu należy poświęcać czas, tak jak
on poświęca go nam. Jest zawsze obok.
W sercu Kaszub: Trzy trasy: św
Antoniego 29 kilometrów, św. Franciszka z Asyżu 42 i w końcu
trasa św. Rity 55 kilometrów. Na którą się decydujesz i
dlaczego?
Lucyna Steinke: W
tym roku idziemy na trasę św. Rity,55 km. Trasa bardzo trudna i
długa. Przytoczę słowa kuzyna, który kiedyś powiedział:
"Jeżeli już wszystko widziałeś, a nie widziałeś Jeziora
Wdzydzkiego, to nic nie widziałeś!!!". Nic dodać nic ująć.
Dorota Lizakowska: Wybrałam
trasę św. Antoniego 29 km. Idę po raz pierwszy, dystans 29 km to
też jest wyzwanie, być może w przyszłym roku zdecyduje się na
dłuższą trasę. Teraz idę z nadzieją, że Pan da mi siły i
wytrwam do końca tej trasy.
Weronika Lizakowska: Wybieram
trasę św. Antoniego 29km, ponieważ idę pierwszy raz i zbyt
długiej trasie mogłabym nie podołać fizycznie.
W sercu Kaszub: W jakich
przypadkach niezbędne jest opuszczenie swojej strefy komfortu, aby
spotkać się z Bogiem? Co to za moment, który pcha do decyzji o
podjęciu tego wyzwania?
Lucyna Steinke: Musimy
dotrzeć do granicy bólu, które nasze ciało zaczyna wysyłać aż
do momentu zwątpienia po co nam to, po co się męczyć.
Przekraczamy naszą strefę komfortu ale za to przybliżamy się do
Boga i daje nam to siłę by zmienić nasze życie.
Dorota Lizakowska: Momenty do
podjęcia tej decyzji mogą być przeróżne, ja akurat poczułam
takie natchnienie od Boga. Pewnej niedzieli czytałam gazetę i
akurat natchnęłam się na artykuł dotyczący Ekstremalnej Drogi
Krzyżowej i nagle przyszła taka myśl że mam iść no i nie
zostało mi nic innego jak tylko się zarejestrować.
Weronika Lizakowska: Każdy
człowiek by spotkać Pana Boga potrzebuje spokoju, milczenia. Wtedy
Pan może działać w naszych sercach. W codzienności jesteśmy
zabiegani dlatego ja akurat zdecydowałam się w ten sposób spotkać
z Panem Bogiem.
W sercu Kaszub:
Czy na starcie pojawiają się wątpiący? Jeżeli tak to jak bardzo
zmienia się ich nastawienie u mety? A może nie dochodzą do końca?
Lucyna Steinke:
Znajdują się tacy, że z góry zakładają, że nie dotrą. Będą
musieli po kogoś zadzwonić aby po niego przyjechali na trasie. W
trakcie EDK wszystko się zmienia. Zaczynają mieć inne podejście
do Drogi Krzyżowej. Do swojej osoby, do otoczenia. Chociaż mają
krwawiące pęcherze na nogach idą dalej twardo do końca.
W sercu Kaszub: Nie masz obaw,
nie boisz się, że ta cisza w ciemności może okazać się
trudniejsza niż te kilometry?
Lucyna Steinke: Jak
już wspominałam na każdym etapie pojawia sie strach i obawa.
Najtrudniejsze jest milczenie. Nie możesz się odezwać, spytać
jak tam czy wszystko w porządku. Wszystko jest do zrobienia wtedy
odkryjesz, że wiara, którą nosisz w sercu pomaga zwalczyć ból,
zmęczenie pcha Ciebie do przodu.
Dorota Lizakowska: Droga
prowadzi przez ciemne lasy – każdy by się chociaż odrobinę
bał, ale wtedy trzeba pomyśleć , że nie idzie się samemu. Są
też inni ludzie, którzy być może też się boją ale wiadomo w
grupie zawsze raźniej no i przede wszystkim trzeba pomyśleć że
Pan Bóg jest blisko. Z Nim wszystko niemożliwe staje się możliwe
i wszystkie obawy odchodzą gdzieś daleko.
Weronika Lizakowska: Na
pewno będzie to dla mnie coś nowego, inne przeżycie. Tak jak
pisałam wcześniej niczego nie muszę się obawiać ponieważ jest
ze mną mój Ojciec.
Komentarze
Prześlij komentarz