"Leonard Brzeziński - ku pamięci"

Leonard Brzeziński ok. 1930 r. Zdjęcie archiwalne w posiadaniu Stefana Wittstocka z Wiela

8 kwiecień 1984 r. Co to za data? Czy jest to przypadkowo wyrwana kartka z starego kalendarza z niezamierzonym etapem dziejów? Wręcz przeciwnie! Dokładnie wtedy zmarł Leonard Brzeziński. Od tamtego czasu mijają dokładnie dzisiaj 33 lata i 2 dni. Każda rocznica a w tym przypadku rocznica śmierci sprzyja refleksji o osobie, której z nami już tutaj na ziemi nie ma. To szczególna chwila kiedy wspominamy konkretną osobę. Upływające kolejno po sobie lata wyznaczają następne rocznice. Mijają godziny, dni, miesiące, lata ale pamięć o ludziach, którzy odeszli pozostaje. Nawet gdy bywa często ulotna. Może o wspólnie spędzonych chwilach? Może o dokonaniach danej osoby?
Wielewianin regionalista Tadeusz Lipski w książce pt. "Pro Memoria Leonard Brzeziński" w opracowaniu swojego autorstwa pisze, że: "W języku swahili zmarli, którzy pozostają w pamięci innych, nazywani są "żywymi zmarłymi". Póki żyje chociaż jedna osoba pamiętająca zmarłego, jest on żywym zmarłym". Pamięć pewnie jest tym większa kiedy dana osoba jest wyjątkowa ze względu na pozostawione po sobie dokonania. Szczególnie materialne. Leonard Brzeziński był właśnie taką postacią. Postawił sobie pisząc za starożytnym poetą Horacym "pomnik trwalszy niż ze spiżu". Co tworzy wspomniany niezniszczalny pomnik Leonarda Brzezińskiego? Pan Leoś (tak nazywali go wielewianie jak czytamy w książce "Pro Memoria Leonard Brzeziński") był przede wszystkim z zawodu nauczycielem przedmiotów geograficzno - przyrodniczych. Z tego względu w latach 20 i 30 XX wieku jak czytam w wspomnianej już książce odbył kilka podróży zagranicznych m.in. do Szwajcarii, Austrii, Niemiec, Belgii, krajów skandynawskich a nawet północnej Afryki. Pewnie pozostaje w pamięci żyjących jeszcze jego uczniów chociażby ze szkoły w Grudziądzu. Jednak przedwczesne przejście z dniem 6 listopada 1954 na rentę jak sam pisze we własnym życiorysie to czas kiedy mnóstwo czasu poświęcał pracy społecznej. To trzydziestoletni trwający aż do śmierci 8 kwietnia 1984 roku czas budowania "pomnika trwalszego niż ze spiżu". Pan Leoś był zbieraczem. Anna Kwaśniewska w "Pro Memoria Leonard Brzeziński" w tekście poświęconym jego zbiorom stanowiącym stałą ekspozycję Muzeum Ziemi Zaborskiej pisze, że: "W muzeum bowiem obok zbiorów, które znajdują się w obecnym Muzeum Ziemi Zaborskiej, znajdowało się sporo innych przedmiotów - głównie spreparowanych okazów fauny i flory. Były m.in. węże i padalce w butelkach z formaliną, pijawki w formalinie, spreparowane głowy różnych dorodnych okazów ryb, suszone skóry węgorzy, ogórki w butelce z wąską szyjką (bardzo interesujące dla dzieci), rośliny, różne ciekawie poskręcane gałęzie i korzenie, kamienie."  Ten rodzaj przyrodniczego zbieractwa wynikał pewnie bezpośrednio z jego pracy nauczycielskiej przedmiotów przyrodniczo - geograficznych poniekąd i z pasji. Zbiory stanowią sporą kolekcję pomocy naukowych, które w tamtych czasach trzeba było tworzyć samemu. Poświęcając temu często dużo prywatnego czasu. Leonard Brzeziński dał się jednak poznać przede wszystkim jako pasjonat wszystkiego co z naszą, kaszubską ziemią związane. Jako kolekcjoner zbiorów etnograficznych. Muzeum Ziemi Zaborskiej tworzy 365 eksponatów pochodzących z końca XVIII w.  do przedmiotów z I poł. XX wieku. Etnograf Dr Anna Kwaśniewska inwentaryzując w 1983 roku eksponaty Brzezińskiego wyróżniła dwie grupy przedmiotów: o charakterze religijnym oraz produkty ceramiczne. Na grupę pamiątek sakralnych składają się: krzyże i rzeźby przedstawiające Jezusa, Maryję i świętych czy znane dzisiaj z kościołów kropielniczki. Spotkałem ostatnio w jednym z domostw jeszcze taką kropielnicę. Zgromadzone eksponaty świadczą o tym, że "Më [Kaszubi przyp. red.] trzimómë z Bògã". Są to materialne dowody świadczące o rozwiniętym kulcie religijnym na południowych Kaszubach. O religijności tutajeszych Kaszubów świadczą także liczne rzesze pielgrzymów przybywających współcześnie na majowy i sierpniowy odpust do Wiela. Trzon produktów ceramicznych tworzą: dwojaki, miski, donice do ucierania tabaki, wyroby kamionkowe, wazony do kwiatów, talerze do wieszania na ścianie. Garncarstwo to jedna z popularnych sztuk ludowych na Kaszubach dawniej bardziej znana i rozwijana. Dzisiaj propagatorem i wytwórcą ceramiki kaszubskiej jest rodzina Neclów z Chmielna. Etnograf wymienia dalej takie przedmioty jak: meble, foremki do masła i gipsowe odlewy z foremek. Muzealna kolekcja Pana Leosia to także zbierany przez niego w czystej postaci bursztyn oraz produkty z niego wykonane. W okolicach Wiela i Karsina było dużo bursztyniarzy. Popularnym dawniej na Kaszubach rękodziełem było także plecionkarstwo stąd w kolekcji Brzezińskiego znalazły się też i tego typu wyroby. Jak czytamy dalej w opracowaniu dr Kwaśniewskiej okazy muzealne to także wyroby z rogu w tym pięknie rzeźbione tabakierki. Są to naturalne pojemniki w których przechowywano tabakę. Kaszubi to tabacznicy czyli wierni pochłaniacze sproszkowanego tytoniu. Ta tradycja dzisiaj przeżywa swoiste odrodzenie. Dla utrzymania tej tradycji można ją dzisiaj pielęgnować. Czemu nie? Chcemë le so zażëc? Oby tylko nie stała się kolejnym nałogiem współczesnego społeczeństwa. Czas spędzony w Muzeum Ziemi Zaborskiej to także spotkanie z dawnym sprzętem gospodarstwa domowego czy urządzeniami wykorzystywanymi w rolnictwie. Leonard Brzeziński czytamy również w tekście etnograf gromadził narzędzia i wyroby rzemieślnicze. Kaszuby to kraina wielu jezior stąd pisze Anna Kwaśniewska, że muzealne artefakty to także kolekcja sprzętu do łowienia ryb. Na koniec warto wymienić za autorką opracowania, że muzeum stanowią również instrumenty muzyczne. M.in. cytra należąca do innego znanego syna tej ziemi - Wincentego Rogali. Nie sposób wymienić tutaj wszystkich przedmiotów. Jest ich zwyczajnie za dużo aby wymienić wszystkie w tym krótkim poście. Jednak z drugiej strony dobrze, że jest ich aż tyle, gdyż ukazują one życie Kaszubów. Ich zwyczaje te codzienne i od święta. Ich codzienną często trudną pracę ze względu chociażby na słabo rozwiniętą  lub praktycznie nieobecną na tych terenach technikę w XIX i XX w. Zebrane eksponaty to materialne dowody istnienia wielu dzisiaj zapomnianych, ginących zawodów wykonywanych ludzkimi rękoma. Dzięki Leonardowi Brzezińskiemu i jego zbieractwu etnograficznemu mamy możliwość je poznać.
Kolejnym dowodem na to, że Pan Leoś zbudował sobie "pomnik trwalszy niż ze spiżu" jest kolekcja jego haftów, która jak czytam w często tutaj cytowanej pozycji książkowej liczy sobie prawie pół tysiąca okazów znajdujących się w posiadaniu siostrzeńca Leonarda - Stefana Wittstocka z Wiela. Niewielka ich ilość znajduje się w kolekcji Domu Kultury im. Hieronima Derdowskiego w Wielu. Pan Leoś uznawany jest za ojca wielewskiej szkoły haftu. Inspiracje czerpał z czepców ze spalonych w 1927 roku chat kaszubskich, które istniały w tamtych czasach na terenie Wdzydz Kiszewskich. Haftowania uczył się od swoich sióstr. Sztuka hafciarska to zajęcie typowo kobiece. Z tego względu ewenementem jest fakt, że Brzeziński się nim interesował. 





Oddzielnym ale nie mniej interesującym zagadnieniem są zbierane przez niego przepisy kulinarne obrazujące menu ludzi tamtych czasów. Dzisiaj mogące stanowić ciekawy materiał na książkę kulinarną z Zaborów z tamtych lat. Leonard Brzeziński to postać, która dla lokalnej etnografii zrobiła wiele. Zdaję sobie sprawę, że wszystkich aspektów jego bogatego życia w tym tekście nie poruszyłem. Jednak przedstawiony tutaj częściowo jego dorobek już staje się pokaźnym i trwałym.
Nam mieszkańcom tych ziem, spadkobiercom Muzeum Ziemi Zaborskiej, jego zbiorów etnograficznych  oraz haftów nie pozostaje nic innego jak godnie promować postać Leonarda Brzezińskiego w świecie. Pan Leoś zrobił jak czytamy w książce specjalny zapis w akcie notarialnym, że właścicielami kolekcji są mieszkańcy Wiela. Nie możemy więc dopuścić do tego żeby skarby kultury kaszubskiej zebrane przez Leonarda Brzezińskiego opuściły kiedykolwiek Wiele, opuściły Gminę Karsin. Spadkobiercy to stróże pilnujący żeby dzieło pozostało w miejscu jego pochodzenia i w miejscowych rękach. Promować Pana Brzezińskiego wśród licznej rzeszy turystów odwiedzających Gminę Karsin. Zachęcać do odwiedzania Muzeum Ziemi Zaborskiej, które w tym roku będzie obchodziło 30 lecie istnienia przy miejscowym Ośrodku Kultury. Jednak historia prezentacji ekspozycji dorobku Brzezińskiego sięga 1971 roku wcześniej na strychu, następnie aż do 1982 r. w pomieszczeniach na parterze budynku w Wielu, który stanowi własność wspomnianego już w tekście Stefana Wittstocka. To zadanie dla nas. Ocalając pamięć o ludziach stąd ocalamy to co tworzy historię tych ziem. Nie zapominajmy, że twórczość Pana Leosia to kulturowy spadek, którego nie warto zmarnować. Pamiętajmy o nim nie tylko z okazji kolejnej rocznicy śmierci ale tak zwyczajnie częściej w pozostałe dni kalendarzowego roku. "Żywy zmarły" to ten, którego pamięta chociaż jedna żyjąca osoba. Ta zaś żyje 365 dni w roku a nie tylko 8 kwietnia każdego roku. Niech trwa więc w nas pamięć o  Leonardzie Brzezińskim posiadaczu nieskromnej galerii materialnych dowodów świadczących o bogactwie kultury kaszubskiej ziemi.


Tekst: Piotr Bruski
Prawa autorskie zdjęcia: Stefan Wittstock
Kopiowanie zabronione

Komentarze