O podróżowaniu rozmawiamy z Panią Adelą Ebertowską z Wiela

Piotr Bruski: Dzień dobry. Redakcja bloga ma zaszczyt gościć na łamach bloga kolejnego z gości. Tym razem Panią Adelę Ebertowską mieszkankę Wiela, którą serdecznie witamy i pozdrawiamy.

Adela Ebertowska: Ja również witam Państwa bardzo serdecznie.

Piotr Bruski: Z zawodu jest Pani nauczycielką historii i WOSu. W wolnych chwilach dużo Pani podróżuje. Czy zarówno praca jako pedagog i podróżowanie to dwie Pani życiowe pasje?

Adela Ebertowska: To te najważniejsze. W podróżach poznaję świat, poznaję ludzi, ale też samą siebie. Pracować też należy z pasją, bo tylko wtedy praca jest przyjemnością. A powinna nią być, bo to spora część naszego życia.

Piotr Bruski: W czasach PRLu uprawiano tzw. turystykę krajową i do państw rządzonych przez komunistów np. liczni turyści z Polski udający się do kurortu Złote Piaski w Bułgarii. Czy już w dzieciństwie i będąc nastolatką jeździła Pani na wycieczki po Polsce i do państw żelaznej kurtyny?

Adela Ebertowska: Usłyszałam ostatnio, że podróżowanie należy zacząć od kupienia biletu i ja tak kiedyś zrobiłam. W Gdańsku kupiłam bilet do Zakopanego i pojechałam. Weszłam na wszystkie najwyższe szczyty, przeszłam najważniejsze szlaki i wróciłam. Doszłam też wtedy do wniosku, że podróżowanie jest proste. Wszystko dzieje się dobrze jak się myśli, że tak właśnie będzie. Wówczas nawet wartki nurt Dunajca można przekroczyć mając jedynie .... rower. Jak widzisz nie były to Złote Piaski a i PRL właśnie się skończył.


Piotr Bruski: Od kiedy Pani podróżuje po całym globie?

Adela Ebertowska: Po tym pobycie w górach najpiew były podróże po Polsce. Pierwsza podróż zagraniczna była do Wilna i też była bardzo prosta. Wystarczyło kupić bilet i też w Gdańsku. Tym razem autobusowy. Po nocnej podróży rano byłam na miejscu. Ta linia istnieje chyba nadal. Także zachęcam do kupienia biletu. Potem była pierwsza podróż samolotem.

Piotr Bruski: Jakie państwa świata Pani jak dotąd zwiedziła?

Adela Ebertowska: Poza już wymienioną Litwą? Te najdalsze to np. Egipt, Kuba, Meksyk, Peru, Boliwia, Indie. W tym roku poznałam cztery kolejne czyli Wietnam, Kambodża, Malezja, Singapur. Byłam oczywiście u wszystkich naszych sąsiadów. Grecji i Włoch też nie mogłam pominąć.

Piotr Bruski: Pośród ludzi panuje przeświadczenie, że najlepszą pamiątką z wycieczek są wspomnienia. Zgodzi się Pani z tymi słowami?

Adela Ebertowska: Owszem. Żadne zdjęcie, żadna pamiątka nie odda tego, co się przeżyło. Tych emocji, które towarzyszą każdej nowej podróży.


Piotr Bruski: Jakie są Pani najmilsze i najgorsze wspomnienia z podróży?

Adela Ebertowska: Ciekawych wspomnień, które są w mojej pamięci nazbierało się trochę. To z pewnością jest łowienie piranii na rzece Yacunie w Boliwii czy poszukiwanie anakondy. To rumba tańczona na ulicach kubańskich miast. To przejażdżki na słoniu, wielbłądzie, mule. To wejście do piramidy Chefrena. To płonące gaty nad Gangesem w Indiach. To kupno biletu PKP na Krym na dworcu we Lwowie dopiero po zaproponowaniu łapówki. To smaki żab, ślimaków, małż, świerszczy i smród duriana. Podróżuje się zawsze miło i takie też są wspomnienia, gdy ludzie wokół nastawieni są pozytywnie i przyjmują wszystko, z czym przychodzi im się zmierzyć. Złych wspomnień nie mam.

Piotr Bruski: W tym roku była Pani w Kambodży dawnej Kampuczy nazwanej tak przez ekstremistyczne ugrupowanie Czerwonych Khmerów na czele z Pol Potem, które to rządziło państwem w latach 1975-1979. Przypomnijmy dokonali oni ludobójstwa na swoich rodakach mordując jak piszą w internecie ok. 25-35% miejscowej ludności. Miejsca kaźni i pochówku nazywa się polami śmierci. Czy będąc w Kambodży miała Pani możliwość zobaczenia jednego z wielu pól śmierci? Czy Khmerzy rozmawiają z turystami o bolesnych wydarzeniach z przeszłości?

Adela Ebertowska: Te 25% to oczywiście około 2 mln ludzi. Żeby przybliżyć sobie lepiej tą historię obejrzałam między innymi film z 1984 r. "The Killing Fields". Polska wersja to "Pola śmierci" właśnie. Byłam w miejscach pokazanych w tym filmie. Byłam w Tuol Sleng i w tym najgorszym więzieniu można było rozmawiać z ludźmi, którzy ten koszmar przeżyli. Oczywiście należy pamiętać, że to niedawna historia i że żyją również ci, którzy byli wówczas po stronie Pol Pota. Oni zapewne chcieliby ten czas wymazać ze swojej pamięci. Przy takich okazjach zastanawiam się, co kieruje ludźmi, że dla zrealizowania swojej idei są w stanie zamordować każdego, kto myśli inaczej. Mimo tylu doświadczeń nic się nie zmieniło. Ukraina czy Państwo Islamskie to współczesne przykłady.

Piotr Bruski: Jednak obok wspomnień przywozimy z wycieczek również namacalne pamiątki. Jakie pamiątki udało się Pani przywieźć z dalekich wycieczek?

Adela Ebertowska: Pamiątki przywożę raczej bardzo skromne. Jakieś drobiazgi. W tym roku jest to np. kapelusz wietnamski.

Piotr Bruski: Podróże kształcą. Czego nauczyła się Pani zwiedzając różne miejsca na świecie od innych narodowości?

Adela Ebertowska: Pierwsza nauka brzmi tak: chcesz poznawać świat - ucz się języków, dzisiaj głównie angielskiego. Żeby podróżować wystarczy znać podstawy, ale żeby rozmawiać trzeba znać ten język w stopniu komunikatywnym. Druga to nauka cierpliwości, optymizmu. Nigdzie nie ma takiego pośpiechu jak w Polsce. A życiem trzeba się cieszyć. I to nie kiedyś, gdzieś tylko teraz. Trzecia to otwartość. Otwartość na ludzi, na nowe kultury, style życia.

Piotr Bruski: Czy zauważa Pani różnice w wyposażeniu miejsc noclegowych w Gminie Karsin (w Polsce) a innych państw świata? Jeśli tak to jakie? Co brakuje polskim bazom noclegowym a co mają natomiast inni?

Adela Ebertowska: Podczas moich podróży nocowałam w namiotach, w domkach na palach, na kempingach, w schroniskach i w 5-gwiazdkowych hotelach. Zawsze najważniejsza była bieżąca woda, toaleta, czysta pościel. Nie znam standardu każdego z miejsc noclegowych w gminie (tym bardziej w Polsce), ale jestem pewna, że każdy turysta przyjeżdżający do nas jest w stanie znaleźć odpowiedni dla siebie nocleg. Niedogodnością, szczególnie w Wielu, jest raczej brak całorocznej restauracji.

Piotr Bruski: Czy ma Pani pomysły na kolejne podróże? Czy przy wyborze nowej wycieczki kieruje się Pani jakimiś kryteriami wyboru konkretnego miejsca?

Adela Ebertowska: Jedyne miejsce, które jeszcze koniecznie chcę zobaczyć to Przylądek Dobrej Nadziei w RPA i pewnie kiedyś tam będę. Lista pozostałych, też interesujących, jest jeszcze długa i po każdej podróży wcale nie robi się krótsza. Natomiast najważniejszym kryterium coraz częściej jest dla mnie dobre towarzystwo. Wówczas można pojechać wszędzie i wszędzie będzie ciekawie.

Piotr Bruski: Hans Christian Andersen powiedział kiedyś, że „podróżować to żyć”. Trudno jest nie zgodzić się z tymi słowami. Dziękujemy Pani za poświęcony czas. Życzymy aby podróżowanie było dla Pani jak najdłużej przyjemnością. Sposobem jak żyć aktywnie i co najważniejsze ciekawie. To co zobaczymy na zawsze pozostaje w naszych sercach. Jeszcze raz wielu, wielu ciekawych przeżyć z kolejnych podróży jakie planuje Pani odbyć w najbliższej i dalszej przyszłości.

Adela Ebertowska: Dziękuje.


Zdjęcia z podróży Pani Adeli Ebertowskiej

Targ San Camilo w Arequipa









Poszukiwanie anakondy
Ostatnia Wieczerze w Cusco
Kanion Colca
Pustynia. Ludzi brak ale WI FI jest.
Sfinks
Jerozolima i Ściana Płaczu
Yad Vashem - instytut poświęcony ofiarom Holokaustu
Krowa schowana przed monsunem w Agrze
Taj Mahal Agra
Varanasi nad Gangesem
Hawana na Kubie
Kambodża
Zakaz mówiący wszystko o zapachu tego owocu
Kubańska rumba
Targowisko na Kubie
Plakat z Fidelem i Raulem Castro
Wietnam
Wietnam
Wietnam
Świątynia Angkor Wat w Kambodży
Singapur
Malezja
Malezyjskie jedzenie







Komentarze